69

flavia

zwaliła kotkę na dół i poklepała miejsce na łóżku.

Leon

połozył sie obok po drodze omijając kota
-wybacz mała-szepnął do nadji

flavia

założyła nogę na niego i złapała się pasa jego bokserek.

Leon

nie wiedział co robic kretyn myslał intensywnie mrużąc oczy

flavia

-co jutro robisz? - zapytała kładąc głowę na jego klacie.

Leon

-o 11 mam zlecenie a potem jestem cały twój

flavia

-do 14 mam lekcje. - pocałowała jego pierś.

Leon

-no a ja do 14 pracuje,więc wszystko układa sie idealnie

flavia

-idealnie to będzie, jak wojna stanów z irakiem się skończy.

Leon

-interesujesz sie polityką??

flavia

-no... w zasadzie nie, ale czasem coś ciekawego się dzieje. - przekręciła się i teraz siedziała na nim okrakiem. - powiedzmy ta gasnąca pochodnia we francji.

Leon

-o tybet poszło ale to dobrze ze ludzie dbają o innych

flavia

-owszem. - kiwnęła głową. - a ty? lubisz politykę?

Leon

-nie za duzo w niej bałaganu

flavia

-chichi, wolisz pedantyczny porządek?