prezydencki

Taylor

-to chcesz cos suchego???-zawołała z lazienki

oscar

-nie wiem, a masz takie coś jak suszarka? - podszedł do drzwi łazienki. - mogę wejść?

Taylor

stwierdziła ze stoi w ręczniku ,tylko
-no okej wejdz-uchyliła drzwi-suszarka jest na szafce albo przeziębisz sobie pęcherz i nerki w tych mokrych spodniach

oscar

więc wszedł. i aż się cofnął, o krok, bo w tym ręczniku była samym. - ale pytam o takie coś, że tam się ubrania wkłada, a po jakimś czasie suche wychodzą.

Taylor

-a no to nie mam -chciala rozłozyc bezradnie rece ale wtdy by jej pewnie ręcznik zleciał-musimy sobie inaczej poradzic

oscar

rozebrał się do sokserek, nawet skarpetki zdjął. - gacie też ma mokre. ale nie zdejmę, sori. - pocałował jej ramię.

Taylor

-moge wyjsc jak cchesz???i przyniose ci cos suchego od tajlera

oscar

-jak dzieci. - uśmiechnął się. - a przepraszam, w czym wrócę do domu?

Taylor

-mozesz zostać ,przeciez Cię nie wyganiam

oscar

-ale tak.. hm, nie wypada?

Taylor

-czemu nie wypada??mamy spróbwac nie???

oscar

pokiwał głową. - to leć po jakieś gacie.

Taylor

okej-poleciała i po chwili ubrana w koszulke nocna zastukała ponowienie
-mam spodenki i koszulke

oscar

-świetnie. - otworzył jej drzwi i spojrzał na rzeczy. - dzięki. - pocałował jej czubek nosa. - możesz iść mi łóżko ścielić, czy coś. - zamknął się w łazience.

Taylor

-ale mam tylko jedno wolne łozko tzn miejsce koło siebie???