rynek

Tayler

no i on tam jej przytrzymał a ja sie skapnąłk to je zabrałi połozył na swoich

flavia

-fuj. oblech.

Tayler

-ej no jaki oblech od razu oblech,nie znasz nie oceniaj

flavia

-normalny człowiek nie robi takich rzeczy. - poprawiła torbę na ramieniu.

Tayler

-jestem normalny nie musiałaś się tak gwałtownie odwracać

flavia

-nie musiałeś być takim czubkiem i włazić na mnie od tyłu. - przewróciła oczami.

Tayler

-sory zagapiłem się ile razy mam Cię jeszcze przepraszać

flavia

-aż ci wybaczę. - wyszczerzyła się szeroko.

Tayler

przestapił z nogi na noge
-przepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszamprzepraszam,przepraszam,przepraszam..............starczy???

flavia

w połowie się pogubiła i wszystko jej się zmieszało. - aha, czemu ci tak na tym zależy?

Tayler

-bo nie lubie miec wrogów

flavia

-więc jesteś panem pogodnym? - powiedziała komuś też `dzień dobry`, bo go z hotelu znała.

Tayler

-no jak pogodynka,tayler jestem-podał jej łapke

flavia

-flavia. - uścisnęła jego dłoń.

Tayler

-falvia???dziwne imie ormiańskie???