pod topoląąąą

Leon

-pracuje tylko jak ma zlecenia nie mam stałej pracy

flavia

-aha... - mruknęła i zdjęła z głowy kapelusz.

Leon

i poraziła go swoim blaskiem
-chyba lepiej dla nas

flavia

-no pewnie. - uśmiechnęła się i zmrużyła oczy. - ale słońce daje, ojaaaaa.

Leon

-chodz posmaruje Ci plecy kremem bo się spalisz

flavia

-możesz mi nogi posmarować, bo nie będę w parku zdejmować bluzki. - wyciągnęła swoje dłuuugaśne nogi przed siebie.

Leon

-nogi,miałem na mysli ramiona ale okej dawaj je

flavia

-plecy, a ramiona. nooo... - stęknęła i zaśmiała się. - to rusz tyłek, nie mam jak ich przesunąć w twoją stronę.

Leon

podnisoł się i sięgnął po krem
-która najpierw??

flavia

-obojętnie. - wyszczerzyła się. a nogi gładkie miała, bo niecały tydzień temu na woskowaniu była.

Leon

wziął lewa bo blizej była
-za długie są kremu nie starczy

flavia

-podobają ci się długie nogi? - aż zgięła tą prawą nogę w kolanie.

Leon

-noga to noga-nie znał się na tym

flavia

oparła tył głowy o pień drzewa i spojrzała na parę staruszków, gdzieś na ławce.

Leon

-dawaj teraz prawą