pod topoląąąą

flavia

więc siedziała sobie tu. pod drzewkiem.

Leon

razem z nim bo piknik mieli

flavia

hyhy, piła lemoniadę słomką i patrzyła ukradkiem na leośa.

Leon

a ona wystawiał twarz do słonca bo juz się zdąrzył najesc

flavia

ona chowała się przed słońcem za wielkim kapeluszem. bała się, że jeszcze więcej piegów jej na ryju wyskoczy.

Leon

on lubił piegi przeciez
-podasz mi jeszcze kieliszek???

flavia

-bozia rączek nie dała? - podała mu ten plastikowy kieliszek, wielce elegancki.

Leon

-jestes blizej,dzięki-upił łyk-ale dzis upalnie

flavia

-jak ci ciepło to się rozbierz. - zachichotała i napiła się tej lemoniady.

Leon

-mam zdjąc bermudy???-bo koszulki juz dawno nie miał a jego naga klata lsniła w promieniach wiosennego słońca

flavia

-przecież lubisz pokazywać wszystkim swój duży tyłek. - pokazała mu język.

Leon

-nieprawda,nie wiem skąd to podejrzenie

flavia

odgoniła rękę jakąś natrętną biedronkę i wyciągnęła rękę po muffinka, co tam obok jego kolana leżał.

Leon

połozył się całkiem na kocy i rzuł jakies zielsko i było mu sielsko i anielsko

flavia

-czemu dzisiaj nie pracujesz? - zapytała i odwróciła twarz gdzieś w bok zamykając sobie potem usta muffinem.