skośnooka

georgia

-nie wyrzucą. - przewrócila oczami i oblizala usta. pocalowala go jeszcze w brodę i ruszyla do stolika. z glową wysoko uniesioną. jak zawsze. ;o

Tayler

poszedl za nią czuł się jak by ona była jego jodą
-nie mam juz nic do picia

georgia

-no to co? zamów sobie. i tak ty placisz. - oblizala dolną wargę. czula na ustach dalej jego nieco slonawy smak.

Tayler

-tez chcesz ?????-kiwał ręką na staruszeczkę

georgia

-ja mam jeszcze swoje. - zamachala szklanką.

Tayler

-a skąd wiesz ze nikt z tego nie pił jak nas nie było???

georgia

-hm? - spojrzala do szklanki. - pileś stąd? - teraz zerknęla na niego. - poza tym, kogo to obchodzi. jakby mi się coś stalo, to zawsze możesz mi pomóc. - wypila do dna! - ehe, żyję. xd

Tayler

-ale to moze nie działac tak od razu ,z reszta nie znam sie na pomocy tej no pierweszj

georgia

-trudno i tak nikt nie będzie za mną tęsknil. - rozbawiona przyjrzala się jego spoconemu czole.

Tayler

-ej no ja będe bo umowa to umowa i nie mozesz jej zerwac

//nie chce mi sie nim grac

georgia

-świetnie. - spojrzala na zegarek. - spadam, pamiętaj, że papierosów nie możesz brać do ust. zasady! - wstala. - do... e, następnego. mam samolot. - podrapala się po karku. - wracam w sobotę. pa, mlody. - i juz jej nie bylo.
xd

Tayler

ej no i został z tą chinką ,znów miał ochote na peta a ta chinka mrugała do niego,zabrał rzeczy i uciekł